Indie przeprowadziły wczoraj test pocisku rakietowego dalekiego zasięgu, Angi V,1 zdolnego do przenoszenia głowic nuklearnych. Rakieta wystrzelona z wyspy Abdul Kalam u wschodnich wybrzeży subkontynentu indyjskiego przeleciała 4 828 km. Ministerstwo Obrony w New Delhi ogłosiły pełen sukces testu.
Wynik testu wskazuje, że w zasięgu rakiet Angis piątej generacji znalazły cała południowa ChRL z Szanghajem włącznie. „Global Time”, tabloid należący do „Dziennika Ludowego”, oficjalnego organu KPCh, pisze jednak, powołując się na źródła w Chińskiej Akademii Nauk Wojskowych, iż rzeczywisty zasięg Agni V to około 8000 km. Według Pekinu New Delhi celowo zaniża możliwości pocisku, aby nie budzić niepokoju sąsiadów.
Testy pocisku mają miejsce po zakończeniu konfrontacji dwóch armii na Płaskowyżu Doklam i są jasnym sygnałem w kierunku Pekinu, że New Delhi nie obawia się konfrontacji militarnej. W rzeczywistości rakiety Agnis mają odgrywać raczej rolę odstraszania strategicznego, niż broni ofensywnej i zmusić Pekin do ograniczenia „asertywnych” ruchów na granicach.
Oczywiście jest to też sygnał dla Pakistanu, ale wraz ze wzrostem globalnego znaczenia Indii, konflikt indyjsko-pakistański staje się coraz bardziej funkcją relacji indyjsko-chińskich.
Praktyczne oddanie arsenału Agnis V do dyspozycji Dowództwa Sił Strategicznych (Strategic Forces Command) zajmie jeszcze trochę czasu, a w międzyczasie główną nuklearną siłą uderzeniową Indii pozostaną rakiety średniego zasięgu.
Indie są o krok od wejścia do ekskluzywnego klubu państw posiadających międzykontynentalny arsenał jądrowy. Pekin ma się czym martwić.
—
1 W hindi „ogień”.
